obiecywałam zmiany... i OTO ONE!
Czasami na blogu przydają się takie luźne posty. Nie recenzje. Nie zestawienia. Nie podsumowania. Mam na myśli posty, będące pewnego rodzaju zamiennikiem rozmowy pomiędzy mną a wami. Dzięki temu mamy okazję do porozmawiania z kimś innym o książce/serialu, który wzbudził w nas OGROOOOMNE EMOCJE. Poza tym znika też gdzieś ten sztywny klimat bloga ;)

Pomyślałam, że tego typu forma może być idealna do omówienia Gry o Tron. Dlaczego? W internecie można znaleźć wiele recenzji tej produkcji. Bądźmy szczerzy, niedługo stanie się ona KLASYKĄ wśród seriali. W dyskusji też opowiem o tym, co mi się podobało lub nie, jednak w mniej formalnej formie. Ale jest jedna ważniejsza zaleta dyskusji - MOGĘ MÓWIĆ BEZPOŚREDNIO O FABULE, co w normalnej recenzji byłoby SPOILEREM!
Zaczynajmy!
PS. Zaznaczę tylko, że z książek znam jedynie pierwszy tom, którego i tak nie pamiętam...
Pierwsza moja myśl po obejrzeniu tego serialu - PO CO TYLE EROTYZMU?! Okej, rozumiem, że taka rzeczywistość, ale... Ludzie! Gdyby w odcinku nie pokazali przynajmniej raz kobiecych piersi to chyba świat by się nie skończył? Rozumiem, serial 18+ i te sprawy, jednak bądźmy szczerzy - w przypadku GoT granica przyzwoitości i umiaru została mocno przekroczona.

Kocham Jona Snow (♥♥♥) i Daenerys. Shipuje ich prawie od samego początku i.. kto wie, może mam rację?
Poza tym przyznam szczerze, że w jakimś stopniu lubię Jaime'go Lannistera. Wzbudza on moją ciekawość. Z jednej strony jego romans z Cersei i zrzucenie Brana z wieży...
Jednak jego podróż do Królewskiej Przystani z Bienne z Tarthu wzbudziła we mnie pewne przeczucie, zobaczymy czy słuszne, że jeszcze usłyszymy o nim dobre rzeczy.
Sama historia - wow, wow, i jeszcze raz WOW. Aż chwilami można się pogubić w fabule. Kilka wątków, z pozoru dziejących się w całkowicie osobnych miejscach, a jednak coraz bardziej ze sobą powiązanych. Chyba najbardziej podobają mi się historie Khaleesi i (ktoś może zgadnie?)... Jona. Daenerys jest genialną postacią - mądra i sprawiedliwa, dzięki czemu zyskała wierną jej armię. Ponadto MA SMOKI! Żałuję tylko, że, jak na razie, pojawiają się one bardzo rzadko. Niemniej scena ich urodzenia była genialna.
Jeśli chodzi o innych bohaterów - moje serce płacze na myśl o rodzie Starków. Nie wiem kogo najbardziej mi szkoda - Arii zostawionej samej sobie, Robba, którzy wraz z matką zginęli zdradzeni na weselu krewnego, Neda niesłusznie oskarżonego zdrajcą, Sansy zdanej na łaskę Lannisterów czy młodego Brana, na którego barkach spoczywa ciężar bycia nie tylko dziedzicem Winterfell, ale także coś innego, do tej pory nieokreślonego, co zmusza go do wyprawy za mur. Starkowie nie mają łatwo, co pokazują nie tylko historie konkretnych bohaterów, ale i burzliwe losy ich przodków. Szkoda mi ich. Nie zrobili nic złego, a ich historia jest niezwykle tragiczna.
A co wy sądzicie o tym wszystkim?
Oglądaliście Grę o Tron?
Dzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzach!
Tylko proszę BEZ SPOILERÓW Z KOLEJNYCH SEZONÓW ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz