W pierwszym sezonie The 100 zakochałam się już po kilkunastu minutach pierwszego odcinka.
Tajemnice, intrygi i brutalna walka o władzę i przetrwanie - tak w
kilku słowach można opisać fabułę tego serialu. Bałam się, czy
producenci, tworząc sezon drugi, poradzą sobie i uda im się
przekroczyć poprzeczkę, którą sami ustawili. Jak się okazało,
moje obawy były bezpodstawne.
UWAGA! W OPISIE ZNAJDUJĄ SIĘ SPOILERY
Z SEZONU PIERWSZEGO! OSOBY, KTÓRE NIE OGLĄDAŁY GO, CZYTAJĄ NA
WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Setka zesłana przez Arkę na Ziemię
wygrała bitwę z Ziemianami, jednak nie jest to koniec problemów.
Okazało się, że oprócz Ziemian, istnieje także inna cywilizacja,
mieszkająca we wnętrzu góry Mount Weather. Na początku życie
wraz z nimi wydaje się nastolatkom rajem, jednak ludzie z góry mają
więcej mrocznych sekretów niż ktokolwiek mógłby przypuszczać...
KONIEC STREFY SPOILEROWEJ
Wydarzenia zaczynają się w miejscu, w
którym zakończyła się akcja sezonu pierwszego, czyli jak się
możecie domyślić wszystko od początku rusza z kopyta. Już w
pierwszym odcinku znajdziemy mnóstwo krwi i akcji, co jest naprawdę
niesamowite! Rzadko kiedy spotyka się taki serial, w którym aż
tyle się dzieje. Przez kilka pierwszych odcinków śledzimy wiele różnych wątków, w których biorą udział poszczególni bohaterowie. Z czasem te
historie splatają się ze sobą. Sprawia to, że akcja - o ile to
możliwe - staje się jeszcze bardziej dynamiczna. Z każdym kolejnym
odcinkiem rośne napięcie. Dowiadujemy się coraz to bardziej
intrygujących rzeczy o naszych bohaterach. Chwilami mamy ochotę
płakać, kiedy indziej śmiać się. Podczas oglądania przeżywamy
istną huśtawkę emocjonalną. I to właśnie sprawia, że ten
serial jest tak wyjątkowy.
Bohaterowie zmieniają się. Każdy, bez wyjątku. Jedni w mniejszym, drudzy w większym stopniu. Wpływają na to wcześniejsze wydarzenia. Zaczynają oni rozumieć rzeczy, które wcześniej wydawały się dla nich absurdalne, ponoszą konsekwencje za zachowania z przeszłości. Największą zmianę widać w głównej bohaterce - Clark. Staje się ona odważniejsza i zaczyna widzieć świat z innej perspektywy. Finn także przechodzi jedną z bardziej drastycznych zmian. Jego zachowania często szokuje i aż trudno uwierzyć, że to ten stary, cudowny chłopak, który tak bardzo mi zaimponował w pierwszym sezonie.
O grze aktorskiej nie będę się
rozwodziła, bo myślę, że nie ma potrzeby. Aktorzy są po prostu
fenomenalni. Nie widać w nich ani grama fałszu. Są naturalni i
prawdziwi, co także wpływa na pozytywny odbiór serialu. Jedynie
chwilami coś mi zgrzytało, gdy na scenie pojawiał się JohnnyWhitworth, grający Cage'a – syna prezydenta
Mount Weather. Wydawał się on odrobinę spięty, przez co sztuczny,
ale na szczęście miało to miejsce w pojedynczych sytuacjach. Za to muszę pochwalić grę aktorską dwóch nowych osób - Alycia
Debnam-Carey [Lexa] i Eve Harlow [Maya] poradziły sobie
niesamowicie!
Nie wiem co jeszcze mogę napisać o
tym serialu, bo nawet milion słów nie wyrazi tego jak bardzo jestem
nim zachwycona. Myślałam, że pierwszy sezon był niesamowity, lecz okazało się, że drugi jest o wiele lepszy. To nie jest zwykła historia, składająca się
jedynie ze scen walki. To opowieść o próbie przetrwania,
wymierzaniu sprawiedliwości na własną rękę, okrutnej miłości, poszukiwaniu samego
siebie, zdradzie i świecie, który na dobrą sprawę może być naszym światem
za kilkaset lat. Jeżeli jeszcze nie zaczęliście oglądać The 100,
to polecam wam to zrobić natychmiast! Jeśli lubicie takie klimaty, jestem
pewna, że nie pożałujecie.
Te zdjęcia mnie przekonały. Super że je umieściłaś. Nigdy nie byłam przekonana do seriali, ale gdyby nie to że muszę się uczyć to pewnie bym sobie go włączyła. Uwielbiam takie klimaty, a nawet nie wiedziałam, że jest taki serial. Teraz już wiem i czuję się wyedukowana :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Już wiele razy słyszałam, ze jest to bardzo dobry serial, dlatego mam w planach go obejrzeć. Może nawet niedługo zabiorę się za pierwszy sezon ;)
OdpowiedzUsuń